wtorek, 17 grudnia 2013

Kolor czy czerń, dylemat każdej kobiety

KupićnieKupić?
Oto pytanie

Będąc na zakupach z klientką, inna niezdecydowana Pani prosiła o radę Panią sprzedawczynie. Pani kupująca była bardzo jasną blondynką o jasnych oczach i porcelanowej skórze. Zastanawiała się pomiędzy czarną a fuksjową sukienką, ja rzuciłam, że fuksja i Pani od razu zdecydowała się na ten kolor. Pani sprzedawczyni spojrzała na mnie z dezaprobatą. Powiedziała, że to zależy na jaką okazję będzie sukienka. Zgadzam się, ale sukienka była dzianinowa, nie bardzo elegancka. Nie widziałam jak leży, ale ja wypowiedziałam się tylko o kolorze. Wiem, że tej pani ten kolor będzie pasował.  Jej typ urody był raczej zimny ale niezbyt intensywny, nie miała zaczerwienień na skórze, wiec myślę, że ten kolor wspaniale kontrastował  z jej jasną skórą. Na pewno pasował jej  bardziej niż czarny. Czarnych kiecek pewnie ma kilka. A kolorowych?  Nie wiem co w końcu wybrała, bo musiałam wyjść ze sklepu. Myślę że ta Pani wiedziała, co chce i pewnie intuicyjne widziała w czym wygląda lepiej, ale te nasze utarte spojrzenie na kolory. Czarny jest dobry, czarny jest uniwersalny. Kocham czarny ale nie kocham szaro-czarnej ulicy, szczególnie zimą. Czarny jest fajny ale nie zawsze i wszędzie. Oczywiście nie namawiam do ubierania się w sposób jarmarczny a z umiarem.



Na początek 1 akcent kolorystyczny a zamiast czerni granat lub grafit. I już się robi ciekawiej. A do tego fajny kolor szminki lub lakieru na paznokciach .

Ale tak nawiasem mówiąc  zastanawiam się, czy sprzedawczynie w sklepie doradzają profesjonalnie? Osobiście nie pamiętam, aby mi ktoś kiedykolwiek zaproponował coś co by było oryginalne i nietuzinkowe na tyle, że od razu bym się na to zdecydowała. No i pasujące do mojej figury i dużych piersi. Często Panie sprzedawczynie zakładają, że ja nic u nich nie dostanę, lub odwrotnie wpychają mi fasony, które mi  nie pasują. Czasami wyglądają jakby pracowały za karę i  nie można od nich uzyskać żadnych   sensownych informacji, te mnie najbardziej denerwują. Mówię tu  raczej o mniejszych sklepach gdzie sprzedawczynie zarówno sprzedają jak i doradzają. 
Myślę też, że jeżeli mają do czynienia z klientką bardzo standardową i w średnim rozmiarze to nie ma problemu. Problem pojawia się gdy naprawdę trzeba doradzić i WIDZIEĆ jak dana rzecz leży i czy nam pasuje.  Z drugiej strony może nie wiedzą jak doradzić w sposób, który nikogo by nie uraził? Nie wiem.
A jakie są wasze doświadczenia z obsługą sklepów umieją doradzić i uzasadnić opinie?  czy są obiektywne?czy tylko sprzedają towar i przytakują każdej waszej decyzji?

No i pytanie od którego zaczęłam.
Czy eksperymentujecie z kolorami? Ja w swojej szafie najwięcej mam zielonych, białych (złamana biel) i niebiesko-granatowych rzeczy, nie wzgardzę też  czerwienią i fioletem. Brązowy i inne ciepłe kolory nie są mile widziane wszak jestem chłodnym typem urody. A Wy jak macie?


  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz